środa, 24 lutego 2010

MASTER PORTRAITURE (Invite Only)

Każdy kto poświęcił choć chwilę na przeszukiwanie zasobów flickr wie, że w zalewie przeciętności i słabizny można tam znaleźć prawdziwe fotograficzne perły.  Mówię poważnie.  Prace wybitne a czasem nawet zrzucające z nóg arcydzieła. 

Po półtorej roku przeglądania zasobów serwisu postanowiłem pójść o krok dalej:  stworzyć grupę, która będzie celowała w gromadzeniu najwyższej jakości portretów.  Moim zdaniem oczywiście.  Ale nie tylko moim, bo grupa administratorów już zaczyna się powoli rozrastać. 

Ku mojemu zdumieniu prace zaczęły napływać natychmiast.  Do mnie zaś dotarło, że selekcja jest ciężką i niewdzięczną robotą.  Poprzeczkę staraliśmy się powiesić wysoko a z czasem przesuwać ją będziemy jeszcze wyżej.  W chwili obecnej w grupie jest prawie 100 prac.  Każda na swój sposób zjawiskowa, wiele wybitnych. Od wczoraj!  Nazwę to dobrym początkiem.


Chciałbym aby MASTER PORTRAITURE stało się z czasem kopalnią portretowych arcydzieł.  Zajrzyjcie czasem.  Zostawcie komentarz przy zdjęciu, które zrobiło na Was wrażenie.  A może macie zdjęcie, które powinno dołączyć do grupy?

piątek, 19 lutego 2010

TROCHĘ PO NOWEMU

Trochę po nowemu, trochę po staremu. Czas na pierwsze wprawki nową zabawką. Na razie po ciemku z lampą. Czekam na weekend, na przedpołudniowe światełko z okna.

  

środa, 17 lutego 2010

CZAS SAMOUKÓW

Nadeszły piękne czasy dla fotograficznych samouków.  Na wyciągnięcie ręki jest prawie wszystko, co tylko można sobie wymarzyć.  W obrzydliwym nadmiarze.  Sprzęt, podręczniki, poradniki, albumy, galerie, oprogramowanie, blogi, tutoriale, fora, recenzje, testy, sample.  Można taplać się w tym, tarzać i pławić dzień i noc. 

Samoukowi ciągle jednak brakuje jednego.  Przydałoby się mieć pod ręką jakiegoś mistrza.



Powiększ zdjęcie

sobota, 13 lutego 2010

TRUDNE STUDIA NAD MIMIKĄ

Widzisz elektrody, widzisz spazm, skórcz, zdziwienie. Pomarszczony i blady królik doświadczalny w służbie postępu i fotografii wbija we mnie swoje natarczywie zagubione oczy. Straszy mnie rozparta jama ust, rzadkie włosy, chorobliwie napięte mięśnie. Fakt, że udało się potwierdzić istnienie prądu elektrycznego w mięśniach musiał stanowić niewielką otuchę.  Tak samo jak ewentualna świadomość wniesienia wkładu do studiów nad mimiką twarzy ludzkiej.  Facet miał z pewnością pecha giganta przy wyborze lekarza rodzinnego.  Trafił na amatora fotografii.  Na salony przebojem wchodził mokry proces kolodionowy.  Ślamazarne dagerotypia i kalotypia właśnie się przeżywały a mokry kolodion, wielokrotnie bardziej światłoczuły, pozwalał fotografować ludzi jak nic do tej pory. 



Guillaume Duchenne de Boulogne, Skurcze mięśni, 1856

środa, 10 lutego 2010

ŚCIANA

Dotarłem do ściany i nie mam nic do powiedzenia.  Nic mię nie trapi, nic nie nurtuje.  Olewam sobie cyfrowo-analogowe wojenki. Olewam nową jasnoszeroką stałkę za 2k ziela.  Pozwalam się desocjalizować Palahniukowi.  Oglądam fotografie ale nie mam najmniejszej ochoty o nich pisać.  Rzadko fotografuję.  Bo mi się nie chce, bo chciałbym lepiej a nie umiem.  Chcę usunąć tego bloga i potem tego nie robię bo wiem, że może mi go którejś nocy brakować.  Z fotograficznym wdupiemaniem się borykam.