Urzeka mnie zaskakujące ciepło czerni i bieli. I kurz, i oczy. I ta niewiarygodna ilość tętniącego życia o krok od linii, za którą przestaje istnieć. Urzeka rozmach i skromność, kształty, którymi wzrok opływa historie, małe szczęścia wiszące na przeraźliwie cienkich pajęczynach losu. I ogrom tępo obecnej beznadziei. Wielość jednoczesnych spojrzeń, jednoczesnych póz, jednoczesnych myśli. I siła, którą potrafi tętnić obraz.
2 komentarze:
Pomijając temat - wwielbiam tą tonalność którą serwuje Salgado.
To jak najbardziej na temat :-)
Prześlij komentarz