Opowieść, którą mam do opowiedzenia nie istnieje. Tyle wyrazów a ja bez trudu wybiorę właściwe. Utkam swoje światy, za rękę po nich będę prowadzał. I zachwycę i pogubię, i napawać się będę tym konstruktem. Ruszę palcem a on posłusznie to rozrośnie się, to skuli. Będą w nim świty ciepłe światłem, będą lęki pierwotne, i błyski chwil, których się nie da zapomnieć. Jeśli zechcę. A gdy kto tam zamieszka, wszystkie ścieżki przed nim odkrywał będę. Jak ojciec próśb wysłuchiwał. Jak tyran uśmiercał. Jeśli zechcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz