Skanowanie filmu przypomina wołanie pliku RAW. Sądziłem, że jest to tylko formalność a tymczasem jest to proces twórczy, istotny dla uzyskania prawidłowej tonalności cyfrowego pozytywu. Oczywiście można chyba zeskanować byle jak i potem walczyć z tonami w dowolnym programie do obróbki zdjęć (nawiasem mówiąc cóż to za odpychająca zbitka językowa - obróbka zdjęć) ale mam wrażenie, że nie tędy droga. Próbowałem różnych technik i najlepsze rezultaty osiągałem skanując obraz o niskim kontraście i odrobinę obniżonej jasności. Mam wrażenie jakby wtedy plik cyfrowy dźwigał najwięcej informacji, ale nie wiem czy tak jest w rzeczywistości. Potem z odsieczą przychodził CNX, który potrafi wydobyć prawidłowy kontrast.
A może trzeba robić to inaczej? Czy ktoś chciałby się podzielić doświadczeniami?
A może trzeba robić to inaczej? Czy ktoś chciałby się podzielić doświadczeniami?
2 komentarze:
nikt nie komentuje?myślałam, że się czegoś dowiem...zupełnie nie jestem w temacie...ale jak będę..to zabiorę głos :))Pozdrawiam.A.
No cóż powoli wypracowuję swoją własną procedurę metodą prób i błędów :-)
Prześlij komentarz