poniedziałek, 30 marca 2009

PORTRET ODGÓRNY

Dobrze, że nie spadłem z parapetu. Trochę się wyginał i trzeszczał pode mną, więc następnym razem chyba wytaszczę drabinę zza szafy. Olo i otwarta osiemdziesiątka piątka zrobili resztę roboty.


Edit: Jeszcze jedno z tej serii i mogę ze spokojnym sercem zamknąć miesiąc marzec i przejść dalej.

1 komentarz:

marszu pisze...

fantastyczna glebia i kolorki