Dobrze, że nie spadłem z parapetu. Trochę się wyginał i trzeszczał pode mną, więc następnym razem chyba wytaszczę drabinę zza szafy. Olo i otwarta osiemdziesiątka piątka zrobili resztę roboty.
Edit: Jeszcze jedno z tej serii i mogę ze spokojnym sercem zamknąć miesiąc marzec i przejść dalej.
1 komentarz:
fantastyczna glebia i kolorki
Prześlij komentarz