wtorek, 30 września 2008

CHWIEJNOŚĆ

Tradycyjnie nie umiem ocenić własnej pracy. W jednej chwili jestem zachwycony, parę sekund później zły, że nie wyszło jak chciałem. Nie wiem skąd ta chwiejność.


wtorek, 23 września 2008

CZARNO-BIAŁE

Lampa, konwersja i winieta. I mamy zdjęcie.


poniedziałek, 22 września 2008

MAŚLANYM OKIEM

Po wielokroć bywa, że fotografia bardzo bliskiej nam osoby wydaje nam się świetna, genialna wręcz. Gdy pokazujemy ją innym przepełnia nas przeświadczenie, że zaraz oto zabrzmią peany. Czasem dla utrudnienia przebiegle podsuwamy kilka zdjęć i liczymy w duchu, że oko oglądającego zatrzyma się właśnie na tym jednym. Wtedy na głowę spada zimny prysznic. Nasza genialna fotografia przelatuje niezauważona, bo oglądający nie zobaczył w niej tego co widział autor. A ta? Co sądzisz o tej? Ta...? Nie no, fajna.

Banałem jest stwierdzenie, że trudno jest obiektywnie ocenić własną pracę. Jest jednak pewna szczególna kategoria tematów, na które po prostu nie da się patrzeć chłodnym okiem. Serce topnieje, oczy robią się maślane i cokolwiek nie strzelimy, budzą się w nas emocje.



wtorek, 16 września 2008

ZA ZASŁONĄ

Minęła już północ. Słucham Maynarda i patrzę na to zdjęcie. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się ono wesołe i smutne zarazem. Trochę się uśmiecha ale tylko dla niepoznaki. Bo za zasłoną w oczach płynie smutek.



niedziela, 7 września 2008

FX VERSUS DX (1)

Oczywiście dla niektórych różnice w obrazowaniu FX i DX są łatwe do rozpisania i wykazania za pomocą matematycznych wzorów. Wiadomo, że FX to szerszy kąt widzenia przy tej samej ogniskowej obiektywu. FX to mniejsza głębia ostrości, choć tylko przy założeniu, że chcemy osiągnąć identyczny kadr. Ci co wolą czuć zamiast liczyć mówią o tzw. "pełnoklatkowej plastyce", niemożliwej lub trudnej do uzyskania dla fotografujących cropem. Inni twierdzą, że różnica pomiędzy FX a DX to trudny do uchwycenia niuans, którym nie należy zawracać sobie głowy.

Ostatnio przeglądałem wiele zdjęć FX i DX, starając się je porównać. Jednak aby porównanie miało sens należałoby sfotografować takie samy kadry w takich samych warunkach oświetleniowych, jeden pełną klatką drugi z cropem. Następnie obserwować, co się dzieje z głębią ostrości, jak odwzorowany jest pierwszy i drugi plan. Jedną rzeczą są matematyczne wyliczenia, drugą - dostrzeganie różnic na konkretnych fotografiach. Z moich dociekań wynika, że różnice czasem są istotne, a czasem rzeczywiście są pomijalnym niuansem.

Pierwsza seria zdjęć zrobiona została przy wykorzystaniu tej samej ogniskowej. Oznaczało to konieczność fotografowania z bliższej odległości przy FX oraz oddalenia się od tematu przy DX. Taki zabieg oznaczał zmianę perspektywy, czyli również powodował istotne różnice w odwzorowaniu tła. Uzyskanie identycznego kadru stało się tym samym niemożliwe:

1. FX - 50mm @ f1.8



2. DX - 50mm, f1.8


Różnice są wyraźne. W FX okulary w zasadzie stały się zupełnie niewidoczne, rozmycie lornetki jest znaczne. W DX - przy tej samej ogniskowej i tej samej przysłonie - w drugim planie pojawiły się okulary i krawędź szklanej ławy, lornetka jest dużo wyraźniejsza. Za sprawą zmiany perspektywy zmienił się np. kąt pomiędzy lewym brzegiem ławy a brzegiem kadru.

Trudniej w takim przypadku zauważyć różnice, jeśli drugi plan na zdjęciu nie występuje:

3. FX - 165mm f5


4. DX - 165mm, f5


W tym drugim przykładzie różnica jest stosunkowo niewielka, nie licząc gustownej winiety dostrzegalnej w wersji pełnoklatkowej. Jako, że drugi plan i jego rozmycie nie ma w tym przypadku wielkiego znaczenia, marginalne znaczenie ma też fakt zmiany perspektywy (innej odległości aparatu od tematu zdjęcia przy FX i DX), co czyni te zdjęcia podobnymi do siebie. Różnice zapewne zaczną się pojawiać wraz z otwieraniem przysłony. Staną się oczywiste na zdjęciach, w których istotną rolę odgrywa drugi plan.

Kolejny test zrobię przy zachowaniu niezmiennej odległości, zaś korekcji kadru dokonam przez zmianę ogniskowej. Ale to dopiero w kolejnym wpisie...

piątek, 5 września 2008

POLA

Często nie zagra mina, czasem ucieknie światło. Łatwo przestrzelić takiego malucha, nawet jeśli się człowiek zaczai i czyha. No ale przy odrobinie determinacji można ustrzelić coś co cieszy oko starego ojca. Dwie cenne perły wyselekcjonowane z dużej grupy nieudanych gniotów.