poniedziałek, 30 czerwca 2008

O MATERII PORTRETU

Elementarna zasada portretu? Zostawiając na boku stronę formalną, można powiedzieć, że dobry portret ilustruje nie tylko wygląd zewnętrzny modela ale również jego wnętrze, charakter, nastrój, uczucia. I jest to elementarz powtarzany do znudzenia w każdym podręczniku fotografii portretowej.

A Mona Lisa? Najbardziej zagadkowy portret wszechczasów. Pomijając (mistrzowską) formę, jest doskonały bo kryje nierozwikłaną tajemnicę. Mówi wiele o modelce, ale niczego na pewno. Otwiera możliwości, wiele dróg, z których każda może prowadzić w ślepą alejkę.

Jak twórczość Tool. Za każdym słowem i dźwiękiem stoi wiele różnych prawd. Wiele różnych historii. Poznajesz je latami i im dłużej się nad nimi zastanawiasz tym bardziej potrafią zaskoczyć. Niby już wiesz, ale nigdy nie masz do końca pewności. A każda interpretacja która przychodzi do głowy jest równie prawdziwa i możliwa jak poprzednie.

I to jest klucz do dobrego portretu, ale też dobrego zdjęcia, dobrej sztuki. Wieloznaczność. Czasem przemyślana, a czasem odnaleziona nawet bez intencji twórcy.

poniedziałek, 16 czerwca 2008

O STUDIACH NAD TEMATEM

Szczęśliwi ci, co mają cierpliwego modela. Kogoś, kto z determinacją i uporem znosić będzie wysiłki i potknięcia. Kto przetrwa serie dołujących pomyłek, godziny wyczytanych ćwiczeń z lampą, roznoszenie statywów, rozpinanie parasolek i przepalony nos. Kto pozwoli się studiować, zastanawiać, przymierzać i podchodzić sto razy. Kto się wsłucha w nasz głos, zrozumie w mig i postawi akcent tam gdzie chcemy.

Dobre zdjęcia wymagają wielu podejść. Dopiero znając swój temat na pamięć, obejmując go w całości i w każdej małej cząstce, potrafimy zapanować nad nim i wyciągnąć z niego dokładnie to czego potrzebujemy. A i tak często potrafi nas zaskoczyć.

Te oczywiste prawdy nie przeszkadzają niektórym wrednie utalentowanym robić doskonałe zdjęcia od ręki, strzałami z biodra niemalże.

niedziela, 15 czerwca 2008

WRÓBEL I KAWKA

Chodzę wte i wewte po osiedlu licząc na łut szczęścia, dręczony przeświadczeniem, że nie jest to najbardziej optymalna metoda na to, aby zostać nowym Littlehales'em. Potem oglądam te swoje zdjęcia z uczuciem srogiego zawodu. Zdecydowaną większość usuwam, bo irytuje mnie sam fakt ich posiadania. Część zostawiam, choć wiem, że do nich nie wrócę. Jedno, dwa wołam CNX-em i wyciągam z nich co tylko jestem w stanie wyciągnąć.

Wróbel zwyczajny (Passer domesticus)

Kawka (Corvus monedula)

środa, 11 czerwca 2008

TELE NA SPACERZE

Wyciągnąłem tele na spacer. Może złowię ptaka? Ustrzelę ptaszysko, po coś przecież kupiłem to cholerne tele. Z ptakami jest ten problem, że czasu trzeba dużo zainwestować i wysiłku, gałęziami się obkładać, szałasy budować, jamy w ziemi kopać, na drzewa włazić, ziarna podsypywać, gwoździami karmniki zbijać, zwyczaje tego tałatajstwa studiować i diabeł wie co jeszcze. Do tego kleszcze i błoto...

Nie no, kiedyś się wezmę. Ale na razie na szczęście jest jeszcze Nuta. Mniej wymagająca, coweekendowa, mimowolna ofiara moich łowów.

środa, 4 czerwca 2008

LUŹNA REFLEKSJA NA TEMAT UŻYWANIA LAMPY

Trochę popłynąłem w tym poprzednim wpisie :-))) Tak naprawdę to chciałem po prostu pokazać dwa portrety Olka doświetlone lampką. Z lewej strony światło zastane z okna, z prawej SB-600 wypełnia cienie na twarzy. Strobist uświadomił mi, że odczepiając lampę od korpusu można uczynić cuda. Do etapu cudów wprawdzie jeszcze nie dotarłem, ale z wypiekami na twarzy i zacięciem uczę się tego magicznego urządzenia.

niedziela, 1 czerwca 2008

PORTRET SPONTANICZNY CZY POZOWANY?

Odwieczny dylemat portrecisty. Ujęcia spontaniczne zatrzymują kawałek rzeczywistości nieokłamanej. Chwytamy autentyczną emocję, wykradamy ją wtłoczoną w parenaście milionów pikseli, przetworzoną tak lub siak, ale jednak w swej treści niezakłóconą obecnością obiektywu. Chcemy przyszpilić ułamek sekundy, w którym myśli naszego modela odpłynęły od nas i faktu bycia obserwowanym.


Poza to rzeczywistość wytworzona na moment, specjalnie na naszą potrzebę. Podróbka świata realnego, sfałszowana z naszym udziałem. Ma tę zaletę, że możną nią manipulować, można ją wykorzystywać. Jest protezą autentyczności, ale również doskonałym półproduktem, który możemy dalej kształtować wedle własnego uznania.


Dwie różne filozofie. Obie wymagają wysiłku, obie mogą przynieść wiele satysfakcji.