sobota, 4 lipca 2009

WINIETY ROBIĄ SIĘ SAME

Chemia w powietrzu, papier się suszy, winiety robią się same, mistrz siedzi przy wannie. Dotknięty palcem bożym. Resztka papierosa między palcami, zmęczony uśmiech spełnienia, kult się sączy ze ścian. Trzeba się narobić, żeby być w tych czasach prawdziwym fotografem - myśl przeczołgała się przez zmęczoną głowę mistrza - nie jakimś cyfrowym fotoidem lecz sztukmistrzem prawdziwym, akolitą pomarłych geniuszy, depozytariuszem tradycji. Niewielu już nas zostało obdarzonych darem prawdziwego widzenia. Ani chybi wyginiemy, otoczeni przygnębiającym królestwem cyfrowej powierzchowności - ta perspektywa wydała się dziwnie satysfakcjonująca. Tak - powiedział do siebie - tak im dziś napiszę.

3 komentarze:

O'Dea pisze...

Popłakałem się ze śmiechu ;-)

krzychu pisze...

Łaaa... bomba, to jest dobry tekst jak na początek poniedziałku i tygodnia ;)

podobno fotograf szymon pisze...

winiety dobra rzecz :)