piątek, 26 czerwca 2009

REQUIEM DLA ZMIANY

Raz na jakiś czas trzeba z czymś skończyć. Coś porzucić. Poprzemieniać. Zrobić coś zupełnie nowego albo zrobić to samo zupełnie inaczej. Zmiąć i jednym ruchem wyrzucić za siebie odwieczne prawdy. Postawić niepewnie nogę, potem drugą, przytrzymać się ściany, i ruszyć przed siebie. Zaorać rytuały, ścieżki którymi dreptało się wkoło jak więzień. Nie utknąć żałośnie, nie zamarznąć w powtarzalności.

2 komentarze:

Mariusz Świątek pisze...

Tez musze w koncu cos pozmieniac, spojrzec na wszystko z innej perspektywy, bardziej odważnie i z pewnoscia siebie, bez strachu i leku dazyc do tego co gdziec w srodku drzemie i kipi, upomina sie ze dam sobie z Tym wszystkim rade....

ArtBlog pisze...

... tia, no to widzę że jest nas już dwóch, chcących coś zmienić, odmienić, poprawić lub zapomnieć. Dla mnie dodatkową motywacją do działania jest ostatnio syn, a dokładniej jego narodziny ... a jak to będzie w praktyce - czas pokaże.