sobota, 26 czerwca 2010

ANALOGOWY DEBIUT

Pokazuję, trudno.  Wykręciłem pierwszą rolkę średnioformatowego Ilforda HP5. Wyszło zaledwie kilka zdjęć, bo jednak źle założyłem film, nie przekręciłem go po założeniu na szpulkę do przodu, skutkiem czego zamiast filmu z pasją na twarzy naświetlałem kawałek czarnej taśmy.  Moja lama, moja wielka lama.

Proces nauki technikaliów dopiero się w moim przypadku zaczyna. Odnotuję kilka pierwszych uwag i wrażeń:

1.  Wszystkie fotografie wyszły za ciemne.  Oznacza to, że albo światłomierz przecenia ilość dostępnego światła, albo migawka nie trzyma czasu i zamyka się szybciej niż powinna.  Choć nie wykluczam jakiegoś błędu z mojej strony.  Na razie nie jest to problemem: będę ustawiał ekspozycję, która zapewni nieco więcej światła niż wymaga tego światłomierz.  Ostatecznie poprawienie niedoświetlonych zdjęć oznaczało dwie minuty zabawy krzywą i suwakiem kontrastu w CNX.

2.  Aparat nieprawidłowo przewija film co daje przykry efekt nachodzenia na siebie sąsiadujących ze sobą klatek.  Prawdopodobnie konieczna będzie kalibracja pokrętła do przewijania filmu.  Nawet znalazłem w internecie szczegółową instrukcję na ten temat.  Aparat jest na gwarancji, więc może wyślę go do sprzedawcy.  Wcześniej zobaczę co się będzie działo na drugiej rolce.

3.  Byłem zdziwiony jak daleki od ideału jest kontrast obrazu zeskanowanego z negatywu.  Być może jest to kwestia sposobu skanowania; nie miałem na to wpływu.  Pozostaje kupić skaner i zająć się tym samodzielnie. 

4. Najchętniej sam wołałbym film, ale - wstyd - na razie nie umiem.  Póki się nie nauczę będę nosił rolki do labu.

Pierwsze kroki zostały nieporadnie postawione. 

7 komentarzy:

Pchełka pisze...

pytanie zadam wprost"czemu analogowy"- nie mam nic naprzeciwko, ale...no dlaczego?

Hubert Siemieńczuk pisze...

mój pierwszy raz z 6X6 był podobny. Dziwne uczucie, prawda? A najśmieszniejsze było to, że zapominałem naciągnąć migawkę (kilkukrotnie) i po nawinięciu filmu myślałem że aparat szlag trafił:) Tak to cyfra i automaty działają rozleniwiająco na człeka...

Kraftsman pisze...

@Pchełka: no chodzi o tę magię co to ją podobno mają analogi a cyfra ni ciut-ciut.

@Hubert Siemieńczuk: Cyfra mnie nie rozleniwiła - wręcz przeciwnie motywowała mnie i pomogła nauczyć wszystkiego co wiem o robieniu zdjęć. Nie tyle o rozleniwienie chodzi w moim przypadku, ale o brak analogowej praktyki. Wszystkiego uczę się sam, wyważam z rozpędu wiele dawno pootwieranych drzwi. Popełniam błędy. Z pierwszej rolki mam siedem zdjęć, reszta się nie utrwaliła bo źle założyłem film. Czekam na drugą. Będzie lepiej, potem jeszcze lepiej i tak powoli dalej przed siebie

Anonimowy pisze...

skanowanie to sprawa kluczowa; jeśli analog to sprawa na dłuższą metę, to wydatek ok. 800-1000 na skaner jest wart zastanowienia. ale może lepiej poszukać sobie zaufanego labu do skanowania?

Kraftsman pisze...

No właśnie, myślałem o Epson Perfection V500 Photo. Czy ktoś może korzystał z tego urządzenia?

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Niestety w sprawach technicznych nie pomogę, ale trzymam kciuki za efekty. Sama kiedyś spróbuję, korci mnie ta doza wszelkich niepoprawności analogowych. Pozdrawiam!