piątek, 19 czerwca 2009

SPRZĘTODRĘTWIENIE

Im mniej robię zdjęć tym większe wydają mi się moje fotograficzne potrzeby sprzętowe. Już po pierwszym tygodniu abstynencji zaczynam buszować w MTF-ach i zaciekle porównywać wykopane sample. Po drugim tygodniu porównuję ceny, bo przepełnia mnie nieopanowana potrzeba kupowania. Kupowanie jawi się jedyną metodą na przedzierzgnięcie się w fotogeniusza. Trudno wręcz w ogóle wyobrazić sobie robienie przywoitych zdjęć bez tej nowej wybranej, wyszukanej, wyczekanej, światłosilnej zabaweczki.

Potem, przy kolejnym ataku wyszukiwactwa i porównywactwa, przez przypadek trafiam na jakieś olśniewające zdjęcie. Tak dobre, że cały mój - pozwólmy tu sobie na ekstrawaganckie słowo - dorobek, wstydliwie i głupawokwaśno uśmiecha się do mnie. Mróżę oczy w naturalnym i zrozumiałym odruchu ludzkiej zawiści, użalając się w duchu nad niesprawiedliwością tego świata. Potem nagle widzę, że zdjęcie zrobiono jakimś budżetowym starym rupieciem i zefirek otrzeźwienia dociera do mojej oczadzonej głowy...

Biorę aparat do ręki, przypinam wysłużony obiektyw i zaczynam chciwie rozglądać się wokół za światłem.

7 komentarzy:

Artur Szczepański pisze...

Sama prawda, żeby nie powiedzieć Święta ;)

Marian Trasca pisze...

nice

Anonimowy pisze...

e visto una forma muy curiosa de retratar, sencillo y aunque actual tiene ese toque del retrto antiguo, o al menos a mi melo parece me gusto tu trabajo

Un saludo ...uhlala

Kraftsman pisze...

Gracias por tu comentario! Saludo.

krzychu pisze...

łojezisieńku - jeszcze nie miałem takiej fazy 'sprzętowej' ;)
ale najprawdopodobniej dlatego, że wiem, czym to się kończy: bankructwem finansowym i wielkim rozczarowaniem :-*

podobno fotograf szymon pisze...

Chyba nie tylko Ty masz takie napady ;)

Kraftsman pisze...

No właśnie natręctwo jakieś. Wraca co pewien czas :-)