Nawet jeśli z góry wiem, co chcę zobaczyć na swoim zdjęciu, nawet jeśli uknuję w szczegółach plan działania, poroznoszę lampy a model współpracuje jakby potrafił czytać w moich myślach, nawet jeśli widzę i czuję, że wszystko idzie tak, jak tego chciałem, nawet wtedy zdjęcie, które ostatecznie powstaje wymyka się z rąk i nie daje się kontrolować. Dlatego postanowiłem, że w swoich fotograficznych przedsięwzięciach powstrzymam się przed niedocenianiem roli zwykłego przypadku.

digart | flickr
3 komentarze:
Mądrze Pan pisze, proszę Pana.
Ostatnio czytałem o tym, jak pozbawioną rozsądku była i jest A.Leibowitz. I w tejże hamerykańskiej gazecie była wzmianka o sposobie pracy Leibowitz: w czasie sesji powstawało kilkaset - 300, 500 - kadrów, a mimo to słynna fotografka była niezadowolona i w takim zalewie zdjęć z jednej sesji, nie widziała tego jednego, udanego, doskonałego.
Ciekawe jest, co ona sądziła o roli przypadku? :)
Chyba chodzi o to, że perfekcjonizm bywa kosztowny :-)
Prześlij komentarz