wtorek, 25 sierpnia 2009

O ROZPYCHANIU SIĘ FOTOGRAFII

Zamiast gasnąć, narasta we mnie uzależnienie od obrazu. Niewinna - zdawało się - fotograficzna przygoda zaczyna teraz zachłannie pożerać wszystko co stanie na mojej drodze, rozpychać się, nadymać i prężyć. Jak tu zacząć dzień bez przejrzenia ulubionych blogów, jak nie podejrzeć w ciągu dnia prac ulubionych mistrzów, jak nie planować ciągle rozkładu światła na kolejnym zdjęciu, jak nie wywołać choćby jednej fotografii wieczorem, kiedy wszyscy śpią?

No i czym to się skończy? Odwykiem jakimś.



digart | flickr

5 komentarzy:

krzychu pisze...

Witam na pokładzie ;)
czyli już poznałeś nowe odcienie uzależnienia.
Jak się skończy? Nijak. Robieniem zdjęć. Na to nie ma lekarstwa :)

podobno fotograf Szymon pisze...

Pewnie niedługo będą grupy anonimowych fotografików ;)

Kraftsman pisze...

... i fotograficzne rehaby :-)

Dominik Śmietanka pisze...

Mam podobnie. Jak już będziesz się wybierał - daj znać. Dołączę się.

Kraftsman pisze...

Dominik, na razie mam za mało silnej woli na fotograficzny odwyk ;-)